Wielu Polaków wciąż zmaga się ze swoimi kredytami bankowymi, zaciągniętymi wiele lat temu we frankach szwajcarskich. Czują się oszukani przez banki, które zalecały zaciąganie kredytów hipotecznych w tej właśnie walucie. Był czas gdy szwajcarska waluta była słaba a „frankowicze” korzystali na sprzyjającym im kursie. Jednak te czasy już odeszły a kredytobiorcy mają problemy ze spłacaniem swoich zobowiązań. Jest jednak sposób dzięki, któremu można zabezpieczyć się przed niekorzystnymi kursami walut.

Chcąc zaciągnąć kredyt bankowy musimy spełnić szereg warunków wstępnych. Najważniejszy z nich to wykazanie się zdolnością do spłaty zaciągniętego zobowiązania. Gdy uda nam się pozyskać dofinansowanie w postaci kredytu będziemy obarczeni płatnościami z nim związanymi. Standardowy scenariusz w takim przypadku zakłada wypłacanie rat kapitałowych oraz odsetek. Dzięki odsetkom bank zarabia na pożyczonym nam kapitale. Zaprezentowane podstawy wzbogacimy teraz o możliwość zaciągnięcia kredytu w obcej walucie. Jeżeli zadłużymy się w walucie obcej możemy wykorzystać na naszą korzyść przelicznik waluty obcej do krajowej. Oddać musimy tyle samo co pożyczyliśmy, ale zarówno za ratę jak i odsetki możemy płacić mniej poprzez wykorzystanie umocnienia się naszej krajowej waluty względem obcej. Ten sam mechanizm zastosowali „frankowicze” zaciągając kredyty hipoteczne.

Boom na kredyty hipoteczne w szwajcarskiej walucie wybuchnął mniej więcej w 2000 roku, kiedy to oprocentowanie kredytów w naszej rodzimej walucie wynosiło prawie 20 procent. Kredytobiorcy szukali sposobu aby zdobyć środki na wymarzone mieszkanie bez konieczności przepłacania. Wybór większości z zainteresowanych padł na kredyty w obcej walucie ze szczególnym wskazaniem na franka szwajcarskiego. Podstawowym argumentem za zaciągnięciem tego rodzaju zobowiązania były optymistyczne prognozy dotyczące złotego. Miał się on umacniać ze względu na dość szybki rozwój polskiej gospodarki oraz perspektywę przystąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej. To wszystko sprawiło, że Polacy uwierzyli w zapewnienia o stałym niskim kursie franka. Jak wiemy to był błąd, wynikający z niezrozumienia podstaw funkcjonowania rynku walutowego. Nie da się bowiem wiarygodnie przewidzieć zmiany kursów walut w długim okresie, szczególnie w okresie kilkudziesięciu lat wprzód. Można jednak powziąć kroki, by zminimalizować ryzyko jakim obarczone jest zadłużanie się w walucie obcej.

Mam na myśli korzystanie z pomocy instrumentów finansowych. Hedging, bo tak nazywa się mechanizm rynku finansowego, który chciałbym w tymże artykule po krótce przedstawić, stanowi popularny wśród przedsiębiorstw sposób ograniczania ryzyka związanego z obrotem (kupnem/sprzedażą) na rynku międzynarodowym. Stosować go mogą również osoby fizyczne. Jego działanie najlepiej przedstawić na prostym przykładzie.

Mamy kredyt w walucie obcej przyjmijmy, że w walucie europejskiej i płacimy co miesiąc odsetki w wysokości 1000 euro. Kurs po którym zaciągnęliśmy nasze zobowiązanie wynosi 4,20 złotych. Oznacza to, że gdyby kurs był stały to co miesiąc musielibyśmy zapłacić 4200 złotych. Ale wiemy, że stały kurs europejskiej waluty nie istnieje, dlatego musimy się liczyć z tym, że kurs z dnia zaciągnięcia kredytu będzie rósł bądź spadał. Prześledźmy zatem dwa scenariusze. W pierwszym przypadku euro umocniło się do wysokości 4,40 złotych a w drugim spadło do poziomu 4 złotych. Dla scenariusza zakładającego wzrost wartości kursu będziemy płacić więcej za odsetki, bo 4400 złotych. W drugim przypadku uda się nam zaoszczędzić, bo będziemy musieli zapłacić za odsetki tylko 4000 złotych. Gdy kurs jest dla nas korzystny nie możemy mieć pretensji, bo obsługa długu jest dla nas tańsza. Ale co możemy zrobić w sytuacji dla nas niekorzystnej? Wprowadzając hedging zminimalizujemy koszty jakie poniesiemy dla sytuacji niekorzystnej.

Korzystając z usług brokera składamy depozyt w wysokości 1000 euro. Jest to minimalna wartość depozytu a jednocześnie pokrywa nam wysokość naszych odsetek. Mamy zatem „odłożone” 1000 euro kupione po kursie 4,20 złotych. Dochodzi do sytuacji zaprezentowanej w scenariuszu pierwszym czyli kurs wzrasta nam do poziomu 4,40 złotych. Musimy zapłacić odsetki od naszego kredytu po kursie wyższym, ale jednocześnie dokonujemy sprzedaży naszego depozytu po tym samym wyższym kursie. Tracimy 4400 złotych z tytułu odsetek, ale sprzedając nasz depozyt po kursie 4,40 nie dość, że pokrywamy koszty kupna to jeszcze zarabiamy 200 złotych (1000*4,40-1000*4,20=200). Tyle co zyskamy na transakcji będziemy jednak zmuszeni stracić, gdy spełni się scenariusz drugi, w którym kurs dla euro wynosił 4 złote. Zapłacimy mniejsze odsetki, ale sprzedaż depozytu przyniesie nam stratę w wysokości 200 zł (1000*4,00-1000*4,20=-200). Niezależnie od scenariusza w obu przypadkach zapłacimy za odsetki tyle samo, co ilustruje poniższa tabela:

Kurs EUR/PLN 4,40 4,20 4,00
 Zysk/strata na transakcji 200 0 -200
 Zysk/strata na różnicach kursowych -200 0 200
 Saldo operacji 0 0 0

 

Zaprezentowany przykład jest mocno uproszczony. W rzeczywistości decydując się na obrót kontraktami terminowymi będziemy zmuszeni ponieść dodatkowe koszty, które zmniejszą nasze korzyści, niemniej nie na tyle, by uznać zabezpieczanie się przy pomocy hedgingu za metodę nieopłacalną. Za podstawowy koszt transakcji walutowych należy uznać punkty swapowe. Odzwierciedlają one różnicę w oprocentowaniu lokat w walucie krajowej (według stawki WIBOR) oraz w tym przypadku w walucie europejskiej (stawka EURIBOR). Choć punkty swapowe mogą stanowić dla nas również korzyść, w tym przypadku stopy procentowe w Polsce są wyższe niż unijne, co oznacza, że punkty swapowe będą dodatnie i w konsekwencji obciążą nam rachunek na koniec dnia. Należy również zauważyć, że do punktów swapowych doliczona jest też prowizja brokera dlatego różnica w oprocentowaniu lokat w dwóch państwach nigdy nie będzie wiernie odzwierciedlona.

W przykładzie rozważaliśmy chęć zabezpieczenia jednej, miesięcznej płatności. Czy możemy zabezpieczyć się przed wahaniami kursów na np. 3 miesiące czy rok? Jak najbardziej tak. Jeżeli chcemy możemy cały kredyt zabezpieczyć przy pomocy hedgingu z tymże nie będzie to dla nas opłacalne. Należy pamiętać, że im dłużej będziemy trzymać nasz depozyt tym większe koszty będziemy ponosić. W takiej sytuacji równie dobrze moglibyśmy pójść do banku i przewalutować cały kredyt na złotówki.

Temat inwestowania może wydawać się skomplikowany, co odstrasza wielu zainteresowanych. Dla osób, które nie czują się komfortowo w temacie mamy również prostszy sposób na uniknięcie ryzyka walutowego. Wystarczy kupić w kantorze walutę obcą, gdy ta się wystarczająco osłabi i zdeponować zakupione środki na rachunku bankowym. Musimy jednak uwzględnić fakt, że środki na tym rachunku pozostaną zamrożone, jak również będziemy na nich zarabiać mniej niż moglibyśmy zarobić deponując ich równowartość w złotówkach. Należy też pamiętać, że korzystając z tej alternatywnej opcji musimy sami wyłożyć pieniądze. Przy stosowaniu instrumentów pochodnych na rynku walutowym wykorzystujemy lewarowanie (musimy wpłacić jedynie minimalnie wymagany depozyt w wysokości od 5-15% wartości kontraktu).

Polecamy stosowanie zabezpieczeń kredytów walutowych, czy to w formie zakupu instrumentów finansowych, czy stosując zaprezentowaną przez nas alternatywną metodę. Musimy pamiętać, że na rynku walutowym nie ma stałych kursów, każda waluta może się osłabić bądź umocnić, stąd decydując się na finansowanie obcymi walutami podejmujemy ryzyko. Ryzyko, które jak zaprezentowaliśmy możemy skutecznie minimalizować.

[vc_facebook type=”button_count”]